wtorek, 10 listopada 2015

Polak w norweskiej koronie



Nie jest tajemnicą, że wyjechali za chlebem, skuszeni wizją lepszego życia. Obrastające w legendę norweskie zarobki są w stanie sprawić, że na wyjazd, nawet w ciemno, zdecyduje się każdy. Z wykształceniem średnim, wyższym, z doświadczeniem w branży - jakiejkolwiek, bez doświadczenia - żadnego. Trochę oszczędności, walizka pełna słoików z domowymi obiadami i podróż w nieznane, zmiana o sto osiemdziesiąt stopni, decyzja podjęta w kilka dni albo planowanie, oszczędzanie, nauka języka i kilkumiesięczne przygotowania. Historii jest tyle, ilu nas Polaków tutaj, w Norwegii. Który plan na pewno się powiedzie, który scenariusz jest najmniej ryzykowny? Ryzyko jest zawsze.

Legenda norweskiej korony

Często decyzja zapada spontanicznie, po utracie kolejnej pracy lub po opowieściach kolegi o zarabianiu stu złotych na godzinę, i to na rękę. Trochę grzebania w Internecie i pojawiają się wątpliwości. Dwanaście postów i w każdym piszą, że nie ma pracy, nie ma po co tu przyjeżdżać. Ale zaraz, oni tam przecież siedzą. Gdyby było tak źle, to by przecież nie siedzieli. Siedem postów niżej piszą, że żyją w luksusach, jeżdżą trzy razy do roku na wakacje all inclusive, mają auto z salonu i dom na kredyt w Polsce. I że wystarczy chcieć. Bardziej dociekliwy spróbuje poszukać konkretów. O zarobkach przede wszystkim. Niestety nie jest to proste, bo prawie nikt nie napisze, ile dokładnie zarabia. Można się jedynie domyślać.
W Norwegii nie istnieje pojęcie płacy minimalnej. W kilku branżach, np. w branży sprzątającej, określone są minimalne stawki godzinowe (dla wspomnianej sprzątaczki są to 164 korony na godzinę brutto). Większość jest jednak zainteresowana stawką "na rękę". A wysokość odciąganego podatku jest różna. Pojawia się także cała masa nieznanych pojęć, takich jak feriepenger, skattekort, pozwolenie z policji i wiele innych. Nie zraża to jednak do dalszego planowania wyjazdu, bo wysoka stawka i tak kusi.

Nie tylko za pieniądzem

Nie każdy chce w to uwierzyć, ale istnieje naprawdę duża grupa, głównie specjalistów, która wyjechała do Norwegii ze względu na panującą tutaj kulturę pracy. Lekarze, prawnicy czy finansiści pracujący w korporacjach, oprócz wyższych niż w Polsce zarobków, mogą liczyć na lepsze warunki pracy. Mowa tutaj przede wszystkim o szacunku do pracownika, egzekwowaniu maksymalnego czasu pracy i podkreślanie, że jeśli człowiek jest zmęczony i zestresowany, to nigdy nie będzie w stu procentach efektywny.

Norweska kultura pracy obowiązuje nie tylko wśród pracowników z wyższym wykształceniem, jednak w ich przypadku stanowi dość ważny czynnik przy podejmowaniu decyzji o wyjeździe. W Norwegii bezpieczeństwo pracy i dobra, bezstresowa atmosfera to kwestie priorytetowe

Zderzenie z rzeczywistością

Ten, który wyjechał w ciemno i od razu znalazł mieszkanie i pracę powie, że "dla chcącego nic trudnego". Niestety nie każdemu się uda. I nie chodzi tu tylko o szczęście. Brak zapotrzebowania w danej branży, ogólny kryzys na rynku pracy, brak odpowiednich kwalifikacji, nieznajomość języka czy brak referencji. To tylko niektóre z czynników, które mogą przeszkodzić w znalezieniu pracy i ułożeniu sobie życia w Norwegii.
Ze względu na wysokie koszty utrzymania warto dobrze przygotować się do wyjazdu, bez względu na wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Wynajęcie mieszkania zajmuje sporo czasu, znalezienie pracy może zająć go jeszcze więcej. Warto się tym zainteresować, ponieważ zanim zdobędzie się źródło dochodów w Norwegii, trzeba będzie korzystać z oszczędności przywiezionych z Polski. Przykładowy koszt (jeden z niższych) wynajęcia pokoju w kilkuosobowym mieszkaniu to około 3500 koron (przy kursie 0,4545 to 1590zł), a noclegu w hostelu w pokoju wieloosobowym, w zależności od regionu, 200-300 koron (przy kursie 0,4545 to odpowiednio 91zł i 137zł). To finansowe zderzenie z rzeczywistością i brak odpowiedniego przygotowania często jest przyczyną szybkiego powrotu do kraju i wydania wszystkich swoich oszczędności. Można tego uniknąć dokładnie planując wyjazd.

Snakker du norsk?

Jeszcze kilka lat nie było problemu ze znalezieniem pracy jedynie ze znajomością języka angielskiego. Obecnie, gdy w Norwegii jest coraz więcej Polaków z dobrym wykształceniem i specjalistów w wieloletnim doświadczeniem w wielu branżach, znajomość języka może stać się kartą przetargową na rynku pracy. Większość norweskich pracodawców wymaga znajomości języka norweskiego. Nie ma się czemu dziwić, bo przecież czy zatrudniając pracownika w Polsce nie wymaga się od niego znajomości języka polskiego? Dla osób, które myślą o wyjeździe, nauka języka może stać się najlepszą inwestycją. Ci, którzy mieszkają w Norwegii wiedzą, że Norwegowie doceniają nawet najmniejsze próby wysławiania się w ich języku i doceniają to. Pracodawcy na pewno.

Czy wystarczy chcieć?

Każdy ma własne zdanie na ten temat. Na pewno trzeba się przygotować, chociaż są osoby, które twierdzą, że wyjechały bez grosza, z plecakiem pełnym konserw i z namiotem. Twierdzą również, że im się udało i pracują teraz na dobrych stanowiskach, będąc w stanie utrzymać całą rodzinę, pojechać na wycieczkę all inclusive i kupić auto w salonie. Ten scenariusz jest przeznaczony jedynie dla odważnych i nie daje gwarancji powodzenia. Ryzyko jest zawsze, ale z dobrym przygotowaniem można je skutecznie zmniejszyć. Jedyną, uniwersalną radą dla wszystkich myślących o wyjeździe, wydaje się być zachęta do nauki języka norweskiego. Powodzenia! Lykke til.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz